środa, 20 lutego 2013

4. Bez skrzydeł

Ojojojoj. Przepraszam, przepraszam. Kompletnie straciłam rachubę i poczucie czasu. Luty się kończy, a ja nic nie dodałam. Dlatego piąty rozdział postaram się napisać jak najszybciej i możliwe, że w marcu pojawią się nawet dwa rozdziały. Wygląd jest w trakcie poprawiania, więc niedługo już wszystko powinno być w porządku. Rozdział w sumie niczego nie wnosi, ale nie mogłam zrobić takiego przeskoku w czasie. W każdym razie mam nadzieję, że się spodoba :)

4 - Bez skrzydeł.



Głośny krzyk rozniósł się po pokoju, kiedy Gaara obudził się z koszmaru. Tej nocy zdarzyło mu się to parę razy, a kiedy zasypiał ponownie, śniło mu się to samo. Od dawna nie miał tak realistycznego i przerażającego snu. Miał wrażenie, że do końca życia nie zapomni zapłakanej twarzy tego dziecka. Dziecka, które, tak naprawdę nie wiedział kim jest. Był jednak pewien, że od lat nie widział oczu przepełnionych taką
ilością bólu. Tak naprawdę tylko raz widział takie oczy, i było to jego własne oczy. 
Przeczesał ręką włosy, wzdychając. Ostatnio coraz częściej ogarniała go melancholia. W sumie to odkąd wyszli ze szpitala, a dokładniej odkąd rozstał się z Naruto i nie spędzali ze sobą już całych dni, tak jak wtedy w jednej sali. Zazwyczaj, kiedy w jego sercu panował wszechobecny nastrój załamania, Naruto pojawiał się z tym swoim szerokim uśmiechem i paczką żelek, żeby odpędzić wszystkie negatywne emocje, co zawsze mu się udawało. 

Ciche pukanie do drzwi przyciągnęło jego uwagę.

- Proszę – powiedział, a drzwi powoli się otworzyły.

- Synku, wszystko w porządku? – zapytała Karura, zapewne zaniepokojona jego krzykiem.
- Tak, jasne. Miałem tylko zły sen, nie martw się. – Uśmiechnął się delikatnie.
- Całe szczęście. Jak się ubierzesz to zejdź na śniadanie – zakończyła z ciepłym uśmiechem i wyszła, cicho zamykając drzwi. 
Gaara głośno wypuścił powietrze, upadając z powrotem na łóżko. 
Około dwudziestu minut później siedział już w jadalni, wraz z mamą i rodzeństwem, jedząc śniadanie. Nie zdążyli spokojnie dojeść, kiedy po pokoju rozległ się dźwięk dzwonka.
- Otworzę! – zakomunikował Gaara, wstając od stołu i poszedł otworzyć drzwi. 
- Siemano! – Naruto przywitał swojego przyjaciela szerokim uśmiechem.
- Cześć – burknął.
- Okeeeeeej – mruknął przeciągle, wchodząc do środka. – Dzień dobry – powiedział, kiedy już zdjął buty i znalazł się w jadalni. 
- Dzień dobry, Naruto. Zjesz z nami? – zapytała Karura.
- Nie, nie – zaprzeczył, machając rękami. – Mama nie dała mi dzisiaj odejść od stołu bez dwóch dokładek. Przejadłem się, dlatego przyszedłem na nogach.
- Szedłeś tu na nogach? – zapytał zdziwiony Kankuro, przyciągając tym uwagę Naruto.
- Jasne, że tak. Kankuro, dawno cię nie widziałem. 
- No, trochę mnie nie było. 
- Co cię do nas sprowadza, Naruto? – Karura nalała sobie do kubka herbatę i upiła łyk.
- Chciałbym porwać Gaarę na parę godzin – odpowiedział z szerokim uśmiechem.


Gaara wpatrywał się tępo w przyjaciela. Wiedział, że lubił eksperymentować ze swoim wyglądem, ale...
- Ty tak na serio? - zapytał, przekrzywiając głowę w bok.

- Jasne, miałem to zrobić wcześniej, ale sam wiesz, co się stało.

- Taa – mruknął, lekko się krzywiąc. - To co, wiesz już gdzie go zrobisz?
- Mhm, szperałem trochę w necie, popytałem ludzi. - Uśmiechnął się szeroko, nagle się zatrzymując i wskazał rękami na drzwi do salonu. Gaara wypuścił powietrze, wchodząc za Naruto do budynku. W środku salon nie wyglądał tak źle, jak mogłoby się wydawać patrząc na niego z zewnątrz. Naruto szczerzył się jak głupi, a Gaara zdecydowanie nie podzielał jego entuzjazmu, ale, cholera, nie mógł mu nic powiedzieć. Jak ten idiota się uprze to choćby się góry waliły nie zmieni zdania, pomyślał, wzdychając. Naruto zajął miejsce na fotelu za zasłoną, tak jak nakazał mu piercer. Mimo, iż trochę się stresował, uśmiech nie schodził mu z twarzy. Mężczyzna popatrzył na niego z delikatnym uśmiechem i zajął się przygotowaniem narzędzi. Tymczasem Gaara podszedł do zasłony, oparł się o ścianę plecami, splatając ręce na klatce piersiowej i patrzył na przyjaciela.
- Szczęśliwy?
- I to jak – powiedział pełny entuzjazmu, a jego uśmiech jeszcze bardziej się poszerzył. Do tego zaczął się wiercić, niczym małe dziecko czekające na ulubione lody. Gaara popatrzył na niego z politowaniem i cicho parsknął śmiechem.
- I z czego się cieszysz? - mruknął naburmuszony Naruto.
Gaara pokręcił tylko głową, a kiedy do pomieszczenia ponownie wszedł piercer i zasłonił stanowisko, musiał się wycofać. 
Kiedy tak siedział w salonie z gazetą w ręku, co jakiś czas słyszał ciche jęki. Czy to naprawdę musi tak boleć? zapytał sam siebie. Jednak nie zastanawiał się nad tym dłużej, wzruszył ramionami i powrócił do czytania. 
Następnego dnia, po nocy spędzonej u Naruto i wysłuchiwaniu jego jęków o tym, że go boli, ale wytrzyma, Gaara zwlekł się z futonu, ziewając głośno.
- Śniadanie! - krzyknęła pani domu, a Naruto z jękiem przerażenia zwalił się z łóżka wprost na przyjaciela.
- Spadaj! - jęknął, próbując zrzucić z siebie chłopaka, jednak bez większego rezultatu. Naruto widząc jego starania, wybuchnął śmiechem i sturlał się na futon obok niego. Gaara szturchnął go ręką, ale też zaczął się śmiać. Naruto ćwiczył i tańczył od zawsze. Jego ciało było silne, Gaara za to był raczej typem intelektualisty. Na wuefie utrzymywał się na dobrym poziomie, jednak zawsze był daleko w tyle za swoim przyjacielem.
- Chłopcy – mruknęła Kushina z delikatnym uśmiechem, zerkając na nich zza drzwi. 
- Cześć, mamo! - powiedział podekscytowany Naruto. - To nie moja wina, że tu leże, tak krzyczałaś, że spadłem. Chociaż o tyle dobrze, że szyb nie stłukło.
- Słucham? - warknęła kobieta, a nerwowa żyłka już zaczęła delikatnie pulsować na jej czole.
- Ee... - Naruto chyba dopiero zdał sobie sprawę, co powiedział. Rozejrzał się przerażony wokół siebie, szukając jakiegokolwiek ratunku. - M-muszę posprzątać. Taaak. - Wstał z miejsca. - Taki bałagan to nie może być.
Kushina odwróciła się na pięcie i wyszła, a Gaara parsknął śmiechem.

Naruto nie był pewien, czy ma zwidy, a do tego omamy słuchowe, czy naprawdę jego mama zgodziła się na jego przeprowadzkę do Tokio.
- A-ale serio?
- Tak, wyglądam jakbym żartowała?
- No nie, w sumie nie. Dziękuję, mamo – powiedział, podnosząc się z miejsca i przytulając do kobiety. - To ja pójdę zobaczyć, kiedy będzie pociąg...
- Nie – przerwała mu. - Pojedziecie samochodem z Kankuro, już to uzgodniliśmy z twoją mamą – powiedziała do Gaary. - Twój brat za parę dni musi wrócić do Tokio, więc was zabierze.
Naruto podskoczył ze szczęścia, niczym małe dziecko i pognał do swojego pokoju.
- Dziękuję – powiedział Gaara, spoglądając na Kushinę.
- Nie dziękuj. Nie mam pojęcia dlaczego, ale wiem, że bardzo mu na tym wyjeździe zależy. Wam obu. Pilnujcie się. - Poklepała chłopaka po ramieniu i wstała z miejsca, a Gaara poszedł za przyjacielem do jego pokoju. Ich przygoda miała się dopiero zacząć.


Księżniczko!
Znaleźliśmy go. Leo o wszystkim nam powiedział. Aż trudno w to uwierzyć. To trochę, jak sen, w którym stajemy się superbohaterami i ratujemy świat. Zastanawiam się, czy ty czułaś się podobnie, kiedy zaczęłaś poznawać prawdę.
Czuję się silniejszy. Mocniejszy. Zdolny do większych rzeczy.Za parę dni zaczyna się kolejny semestr i idziemy do nowej szkoły. Na szczęście przyjęli nas obu. Do tego jesteśmy w jednej klasie. Nie mogło być lepiej.Teraz tylko musimy Ich znaleźć. Nie mam pojęcia, co będę... co będziemy musieli zrobić, ile poświęcić, ale chyba jestem gotowy. Mam nadzieję, że Naruto też. Chociaż... Nie. On na pewno jest gotowy, uda mu się, prawda? W końcu to ty go wybrałaś. Jest idealny.Odwiedzę cię, już niedługo. Obiecuję.
Gaara.

Gaara spojrzał na Naruto bawiącego się swoim nowym kolczykiem w wardze. Jeszcze nie dawno truł, że go boli, westchnął cicho. Minął tydzień od kiedy mama Naruto zgodziła się na ich wyjazd. Gaara w oddali zobaczył już nadjeżdżający samochód swojego brata. Tę noc spędził u Naruto. Spali ledwie kilka godzin, całą resztę przegadali. Wspominali, żartowali. Było świetnie.
- Nie martw się, przecież nie wyjeżdżamy stąd na zawsze. Jeszcze tu wrócimy. - Naruto poklepał Gaarę po ramieniu uśmiechając się ciepło. Najwyraźniej zobaczył jego krzywy uśmiech, który tak bardzo starał się ukryć.
Samochód stanął na podjeździe i zatrąbił.
- Przecież cię widzimy, idioto – mruknął Gaara, a Naruto zaśmiał się krótko.
- Uważaj na siebie. - Kushina przytuliła do siebie syna, powstrzymując łzy.
- Jasne. - Wtulił się w nią. - Hej, mamo, nie płacz – powiedział, kiedy spojrzał jej w oczy i pogłaskał po poliku. - Będę dzwonił, obiecuję.
- Trzy razy dziennie.
- Nawet na wycieczce szkolnej się tak nie meldujemy. Codziennie wieczorem, obiecuję.
- Dobrze. - Machnęła ręką, kiedy obaj chłopcy wchodzili do samochodu. - Kocham cię, Naruto.
- Też cię kocham, mamo. Cześć. - Pomachał rękami, kiedy odjeżdżali.
- Bądź ostrożny – szepnęła, ale nikt już nie słyszał jej słów.

8 komentarzy:

  1. Ciekawa jestem co się wydarzy w Tokio. Po za tym ekstra ukazałaś przyjaźń chłopaków i ich relacje z matkami. Mało w tym rozdziale było informacji, których człowiek by się sam nie domyślił. Ale nawet w oryginale bywają takie sceny, więc ci wybaczam. Trzymam cię za słowo, że kolejny rozdział ukaże się szybciej, gdyż prawdę mówiąc już bym go chciała. Ten był dosyć krótki, ale po za koszmarami Gaary, kolczykiem Naruto i tym listem nic jakoś nie przykuło mojej uwagi. Kocham tu Kushine! Też bym chciała mieć taką matkę... Ach! :-(
    Życzę ci dużo Weny. Po za tym zapraszam na swoje blogi.
    Pozdrawiam, Frio.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Twój blog został nominowany przeze mnie do nagrody "Versatile Blogger Award ".

      Usuń
  2. Siedzę... Czytam... I znowu nie wiem kim jest Leo xC dziewczyno, czy ty chcesz mnie wykończyć psychicznie?! xD a tak pozatym... Hmmmm. A więc o ten kolczyk szło >3 szczerze fajnie by wyglądał *-* *i w tym momencie bawi się kolczykiem a'la Yukina Kou* Mrr... Mężczyźni z kolczykami : 3 przy następnym rozdziale masz mi wyjaśnić kim jest Księżniczka, Leo, i co z tym tokio ; - ; niewiedza boli :C

    OdpowiedzUsuń
  3. Witam,
    dopiero co trafiłam na Twoje opowiadanie i jestem w stanie powiedzieć tylko tyle, że jest po prostu rewelacyjne, czyta się fantastycznie, pochłonęłam całość jednym tchem... Ciekawa jestem bardzo co się wydarzy w Tokio, kiedy Naruto i Gaara tam dotrą.. Czekam na następny rozdział...
    Weny, weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń
  4. Rozdział bardzo mi się spodobał :) Opis koszmaru Gaary przypadł mi najbardziej do gustu. Był taki realistyczny, że moja wyobraźnia zaczęła sobie tworzyć własny obraz tego snu xD Oprócz tego wspaniale przedstawiłaś przyjaźń Gaary oraz Naruto, a także ich rodzinne relacje. Uwielbiam Twoje ukształtowanie Kushiny. Jestem strasznie ciekawa, co wydarzy się w Tokio, a także kim jest Leo, dlatego też życzę Ci bardzo dużo weny, czasu na pisanie i z niecierpliwością czekam na kolejny wpis :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Twój blog został przeze mnie nominowany do "The Versatile Blogger". Więcej informacji znajdziesz tutaj http://checkmate-yaoi.blogspot.com/2013/03/the-versatile-blogger.html
      Pozdrawiam :*

      Usuń
  5. Hm. Ciekawie się zaczyna to opowiadanie. Cóż, na razie nie wypowiem się bardziej konstruktywnie. Dlatego też czekam na następne rozdziały.

    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  6. No i pojechali. Rozumiem Kushine, jaka matka nie martwiłaby się zwłaszcza po tym jak jej syn miał wypadek? No chyba każda by sie martwiła. A ten kolczyk w wardze mnie rozwalił xd, a Gaara...niech zacznie wreszcie wyrywać naruciaka. Ten Sai to jakis popapraniec xd
    Notka dob ra, lecę do ostatniej

    OdpowiedzUsuń

Popularne posty