niedziela, 16 grudnia 2012

2. Bez skrzydeł


Witam was, kochani. Przepraszam za tak długą zwłokę z tym rozdziałem. Nie sadziłam, że tak opornie będzie mi się go pisało. Jednak wczoraj miałam urodziny i uznałam, że z tej okazji coś dla was zrobię i zamiast, jak mam to w zwyczaju pisać kolejnego one-shota napisałam dla was kolejny rozdział. Wygląd jest nowy i nie mam jak na razie zamiaru go zmieniać. Moja kochana Rei się napracowała, za co jestem jej ogromnie wdzięczna, a rozdział z dedykacją dla niej leci w wasze ręce. Liczę na wasze szczere opinie i miłego czytania. 

2 - Bez skrzydeł.

Cztery miesiące, cztery długie miesiące spędzone w szpitalu. Na początku niemal miesiąc śpiączki. Pierwszy obudził się Gaara, kilka dni przed Naruto. Potem obaj mieli wszelkiego rodzaju badania, by sprawdzić, czy wszystkie narządy działają tak jak powinny.
Najdokładniej jednak sprawdzali mózg i jego funkcje. Prócz ogólnikowych badań, przeprowadzili różnego rodzaju badania poza wypadkowe, z tego powodu też chłopcy spędzili w szpitalu miesiąc dłużej niż było to potrzebne.

Przeczesał ręką rude kosmyki i odetchnął głęboko. Spojrzał na Naruto leżącego kawałek dalej na swoim łóżku. Z wielkim zainteresowaniem czytał gazetę, wlepiał w nią oczy i szczerzył się jak głupi przy tym.
- Naruto?
Naruto doczytał zdanie do końca i odwrócił głowę w stronę przyjaciela.
- Hm?
- Wiesz ja… Po wypadku miałem… miałem dziwny sen.
- Sen? – Naruto odłożył gazetę na bok i całą swoją uwagę zwrócił na przyjaciela.
- Śniło mi się, że umarliśmy. Widziałem nasze ciała z góry, tak jakbym latał i…
- …Pojawiła się kobieta – przerwał mu Naruto. – O, przepraszam.
- Nie. Mów dalej.
Naruto wahał się chwilę, układając sobie wszystko w głowie, jednak usiadł w siadzie skrzyżnym przodem do Gaary i zaczął mówić.
- Położyła dłonie na naszych czołach. Potem nas obu w nie pocałowała, a potem… Więcej nie pamiętam. Wydawało mi się, jakby moja świadomość wróciła do ciała.
- Naruto, czy… Czy wiesz teraz rzeczy, których nie wiedziałeś wcześniej.
- Masz na myśli to, że czuję dziwną chęć wyjechania do Tokio i spotkania się z jakimś…
- Leo.
Naruto przytaknął.
- Cholera, gdybym tylko wiedział o co w tym chodzi – zaklął cicho, opadając z powrotem na poduszkę.



Kushina zapukała do drzwi od pokoju 113, po usłyszeniu odpowiedzi otworzyła je, wchodząc do środka. W sali były tylko dwa łóżka. Na jednym z nich leżał Naruto, na drugim Gaara, a obok niego, na taborecie siedziała młoda blondynka.
- Cześć wam - powiedziała kobieta, podchodząc do syna i całując go w czoło. - Jak się czujecie?
- Mamo, byłaś tu wczoraj wieczorem. Wiele się nie zmieniło - jęknął Naruto.
- Ale jednak. Nie kłóć się z matką. - Pomachała mu palcem przed twarzą. - Ja ci tu przynoszę ramen, a ty...
- Ramen? - krzyknął ucieszony. - Mówiłem ci już, mamo, że cię kocham? - zapytał, wygłodniałym wzrokiem wpatrując się w kubełek z zupą.
- Nie, jakoś ostatnio rzadko o tym wspominasz - mruknęła kobieta z ironią. Wiedziała jaka będzie reakcja jej syna na ulubioną potrawę.
- No to teraz ci mówię. - Uśmiechnął się szeroko i poprawił na łóżku, by wygodniej było mu jeść.
- Ciociu, nie miałaś dzisiaj pracować? – zapytał Gaara.
Kushina zwróciła ku niemu wzrok i uśmiechnęła się ciepło.
- Miałam, ale wzięłam sobie wolne. Mój synek jest przecież ważniejszy – mówiła, mierzwiąc mu przy tym włosy.
- Mamo. – Machał rękami odtrącając jej dłonie.
- No dobrze, dobrze. – Nalała mu zupy do miski i podała razem z pałeczkami. – Jedz lepiej.
- Smacznego! – powiedział, jak zwykle głośno i wziął się za jedzenie.
- Jeśli wciąż będą mieli tak dobre wyniki to wypuszczą ich już w przyszłym tygodniu – powiedziała, siedząca obok łóżka Gaary Temari.
- Bardzo dobrze, wreszcie będziecie mogli odpocząć w domu.
- To nie pójdziemy do szkoły? – jęknął Naruto.
- Oczywiście, że nie. Chyba nie myślałeś, że cię puszczę do szkoły w takim stanie.
- Czyli w jakim?! Jestem już cały i zdrowy. – Obejrzał się dokładnie, pokazując, że nic mu nie jest. – Cztery miesiące leżę na tyłku! Szlag mnie trafia od tego odpoczywania! Chcę się wreszcie gdzieś ruszyć!
- Naruto, ty chyba nie rozumiesz powagi sytuacji?!
- Ciociu, może i mieliśmy poważny wypadek i należy się nam odpoczynek, ale myślę, że do szkoły powinniśmy wrócić. Będziemy mieli sporo zaległości, poza tym jeśli nie napiszemy testów, w żaden sposób nie zaliczymy semestru. Będziemy się po prostu starać nie przemęczać. – Gaara patrzył na Kushinę ze spokojem. On sam miał dość ciągłego leżenia w łóżku, a co miał powiedzieć ktoś taki jak Naruto, którego energia rozsadzała po jednej godzinie siedzenia w miejscu na lekcji.
Kushina potarła nasadę nosa i westchnęła głośno.
- Chyba masz rację, przepraszam.



Kilka dni później, chłopaki, ku wielkiej ich uciesze zostali wreszcie wypuszczeni ze szpitala i mogli ze spokojem wrócić do domu. Gaara pojechał do domu razem z siostrą. Nie zdążył przekroczyć drzwi, gdy poczuł, że ktoś wiesza się na jego szyi. Tym kimś okazał się jego starszy brat, o czym dowiedział się dopiero, gdy udało się go odkleić.
- Kankuro? Kiedy przyjechałeś? – Temari przytuliła się na krótko do brata.
- Dziś rano, dlatego też mama nie mogła po was przyjechać. Odbierała mnie z lotniska.
- Więc po co przyjechałeś? – zapytał Gaara, mijając go. Rzucił torbę gdzieś po drodze i upadł plackiem na kanapę.
- Pomóc mamie przy remoncie, a co ty myślałeś, że do ciebie?
- Nie wiedziałem, dlatego zapytałem.
- Dzieciaki, obiad!
- Mamo, jestem prawie dorosła – jęknęła Temari, kierując się w stronę kuchni.
- Dla mnie zawsze będziesz malutką córeczką – powiedziała Karura, uśmiechając się ciepło.
Całą czwórką zasiedli przy stole i zaczęli jeść.

Głośną muzykę było słychać w całym mieszkaniu. Kushina siedziała w pokoju, jedynie silną wolą powstrzymując się od wyłączenia jej. Naruto dopiero co wrócił ze szpitala, a zamiast odpoczywać, jak zwykle tańczył. Do cholery, nawet jeśli mu tego brakowało to mógłby pomyśleć o swoim zdrowiu. Westchnęła. Nie powinna się tak przejmować, ale miała tylko jego, nikogo innego. Jej ojciec umarł, kiedy Naruto miał cztery lata, a z matką nie miała kontaktu. Zostawiła jej ojca, gdy była jeszcze szkrabem nie umiejącym nawet siadać. Zawsze była sama. Można by zaryzykować stwierdzeniem, że samotność to jej drugie imię. Wychowywała się praktycznie bez niczyjej pomocy, ojciec całymi dniami pracował, by było jej dobrze, by zawsze miała to, co sobie wymarzy. Zapominał jednak o najważniejszym: ona chciała jego samego. Chciała, żeby ją przytulił w chłodny wieczór, przeczytał bajkę na dobranoc, czy chociażby porozmawiał z nią o tym, co chciało się w szkole. Potem ta cała, pieprzona, wakacyjna miłość, z której jedynym, co ją dobrego spotkało był właśnie Naruto. Ojciec dziecka wyjechał nim zdążyła mu chociażby wspomnieć o ciąży. Następne dziewięć miesięcy do urodzenia się syna, a potem do czwartych urodziny pomagał jej ukochany tata. Do momentu, w którym nie zginął w trakcie budowy domu towarowego, którego zabezpieczenia, no cóż, nie były zbyt wytrzymałe. Potem musiała już radzić sobie sama. Z pieniędzy jakie dostała w spadku kupiła małe mieszkanko, a za resztę, kiedy urosła na lokacie lokal, gdzie otworzyła piekarnię.
Uniosła głowę, słysząc podejrzaną ciszę, a potem odgłos kroków wiodący od pokoju Naruto.
- Już skończyłeś? – zapytała, patrząc w jego stronę.
- Nie, przyszedłem po picie. – Wszedł do kuchni, wyciągnął z lodówki butelkę wody oraz jabłko z blatu, i wyszedł.


Następnego dnia, Naruto obudził się około południa. Poprzedniej nocy do późna rozmawiał z Gaarą przez Skype’a. Ustalili, że dziś porozmawiają z rodzicami o ich rzekomej wyprowadzce do Tokio. Może i to wydawało się dość absurdalne, ale życie jest po to, żeby ryzykować. Mogliby zamieszkać u Kankuro i jego dziewczyny, a uczyć się w zwykłym, publicznym liceum. Wyjechaliby zaraz po testach semestralnych, które tak czy siak muszą zaliczyć. Bez tego nic nie zrobią. Uniósł jedną rękę, by złapać za zasłonę, a słońce niemal od razu po jej odsłonięciu poraziło go w oczy. Podniósł się do siadu, głośno ziewnął i przetarł powieki. Nie kłopocząc się nawet ubieraniem wyszedł z pokoju, wprost do salonu, w którym siedziała jego mama. Czekała go teraz, prawdopodobnie najtrudniejsza rozmowa w życiu.
- Mamo, musimy porozmawiać.

15 komentarzy:

  1. Historia Kushiny... po raz pierwszy od miesiąca się poryczałam ;-; i kim do cholery jest Leo -3- pff... czemu telepatia nie dzieła :C cóż, oprócz powiedzenia że się poryczałam i że rozdział był zajebisty nie mam, bo właśnie rysuje xD proszę tylko o jedno: wyjaśnij jak najszypciej kim jest Leo i pisz więcej takich opowiadań ;w; *myśli* Kushina jest 4ever alone ;n;... //Nagato

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja myslałam, że nie potrafię doprowadzić człowieka do płaczu, a jednak się myliłam. Leo, ach, Leo jest kimś, sama do końca nie wiem kim. :D Fajnie, ze ci się podobał :3

      Usuń
  2. Uwielbiam cię i ubóstwiam, a ta historia jest dla mnie idealna. Lubię takie elementy supernaturalne, aż nie mogę się doczekać akcji w Tokio. I oczywiście w tym rozdziale pierwsze skrzydła zagrała Kushina, wielkie brawa dla tej pani, ale smutne miała życie. Chociaż chłopcy patrząc na to co pokazałaś o nich, też najłatwiejszej drogi nie mieli. Ciekawe są też ich wizje, aż ciekawe co jeszcze wymyślisz... Czekam na kolejny rozdział i życzę Weny.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Fajnie, że ci się podoba. Cóż, opowiadanie nie będzie komedia, raczej delikatnym dramatem. Jako, że bardzo lubię Kushinę nie mogę jej długo karać, prawda? W końcu w zyciu jest raz lepiej raz gorzej i u niej tak właśnie będzie. Dzięki.

      Usuń
  3. Co do fabuły to nie mam zastrzeżeń, ale zajmijmy się ortografią... No cóż, ja jestem akurat takim typem osoby, że zwracam uwagę na to co czytam, więc nieco raziły mnie w oczy literówki i błędy ortograficzne. Chociaż nie było ich dużo to radziłabym Ci czytać kilka razy swoje opowiadanie zanim je opublikujesz (ja tak robię, bo gdybym nie robiła to byłoby gorzej niż jest xd). Chcę też zwrócić uwagę na to, że chociaż fabuła się zmienia ty w niektórych miejscach nadal piszesz po kropce zamiast zacząć od nowej linijki lub akapitu, np. "Wyjechaliby zaraz po testach semestralnych, które tak czy siak muszą zaliczyć. Bez tego nic nie zrobią.|Uniósł jedną rękę, by złapać za zasłonę, a słońce niemal od razu po jej odsłonięciu poraziło go w oczy." Tam gdzie postawiłam znak | powinnaś zastosować akapit bądź przenieść to do innej linijki. Oczywiście to jest tylko moje zdanie, a ty możesz zrobić co zechcesz. W końcu to twój blog. Ja tylko chcę trochę pomóc. Być może gdy zobaczysz swoje błędy, zdołasz je poprawić.

    ~Pozdrawiam. Hiyori ;3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za wytknięcie mi tego błędu. Zawsze czytam tekst kilkukrotnie przed publikacją, ale błędy, no cóż, umykają, zwłaszcza skoro tekst należy do mnie i wiem o co w nim chodzi. Cieszę się, że ci się podoba fabula :3

      Usuń
  4. Miałam napisać extra konstruktywny komentarz i z taką myślą tutaj przyszłam, ale się rozmyśliłam(czyt. przypływ lenistwa i bezradności).
    *zbiera się do mowy* Zaczynajmy!
    Jako osoba bardzo tobie bliska i natarczywa czuję się lekko za ten rozdział odpowiedzialna, chociaż mimo tego, że cię ciągle mentalnie i fizycznie zmuszałam do napisania dalszej części, to ty działałaś dość opornie. Jestem z ciebie dumna i zawiedziona. Dumna - rozdział wyszedł Ci wybornie. Długość - w miarę; tekst - dobrze/bardzo dobrze; błędy - nie ucz ojca jak się dzieci robi=jako mentalny dyslektyk nie będę nawet próbowała Cię poprawiać. Zawiedziona - obiecałaś mi dodać to przed grudniem.
    Powoli się rozkręcasz, więc będę czekać, bo jak nie przeczytam to mi chyba znowu będziesz narzekać. Pod tym względem to mamy jakąś niewyrównaną wymianę -,-
    Oprócz tego poprosiłabym, abyś edytowała szablon, bo nie wiem czy to tylko u mnie, ale tekst jest za bardzo przesunięty na ciemnym polu, przez co biały tekst wychodzi na pole jasne i trudno jest czytać, a 'Strony' i 'Obserwatorzy' są za szerocy, przez co wchodzi na ciemne pole przesuwając tekst notek.

    Oby cię wena nie opuściła

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kochana Olu, cieszę się, że wreszcie się doczekałam komentarza od ciebie. Wiem, wiem, opornie mi szło pisanie tego rozdziału, ale ważne, ze wreszcie go dodałam. Co do szablonu: tak jest zaprojektowany, wystarczy przesunąć do końca w lewo stronę, a cały tekst jest na ciemnym tle. :D Tadaa, Dziękuję za komentarz :3

      Usuń
  5. Informuje iż nominowałam Cię do nagrody Liebster Award ^^ [http://bowszystkomaswojczas.blogspot.com/]

    OdpowiedzUsuń
  6. Witaj. Bardzo fajny blog !!!! Natknelam na niego przypadkowo - jestem zla, ze wczesniej tu nie trafilam. :(
    Swietna historia. Troche duzo dialogow, ale mi one nie przeszkadzaja, choc innym ktorzy czytaja moje wypociny czasem przeszkadza.
    Informuje iz dodaje cie po pierwsze do moich linkow, chcialabym byc informowana oraz fajnie by bylo gdybys przeczytala cos mojego :) oraz nominuje cie do nagrody Liebster Awardd

    http://angel--of--sakura.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  7. Wspaniały blog:) Od razu rzucił mi się w oczy oryginalny, piękny wystrój. Jeszcze bardziej zachęcił mnie on do przeczytania i z łatwością niemal połknęłam oba rozdziały opowiadania. Masz ciekawy styl pisania - lekki, przyjemny. Dialogi są przemyślane, nie wymuszone, a opisy bardzo dobrze wprowadzają w świat przedstawiony. Ogromnym plusem dla mnie jest to, iż występują momenty fantasy, które osobiście ubóstwiam. Jestem pewna, że będę stałym bywalcem na tym blogu. Z wielką przyjemnością dodaję go do "polecanych" na moim projekcie i z niecierpliwością będę czekać na ciąg dalszy. Gorąco pozdrawiam :3

    OdpowiedzUsuń
  8. Jestem ciekawa co czeka ich w Tokio, a Naruto to dziecię pełne energi. Rozumiem go, ja bym tyle w szpitalu nie wytrzymała!

    Czytam dalej

    OdpowiedzUsuń
  9. 57 yr old Graphic Designer Glennie Croote, hailing from Cumberland enjoys watching movies like The End of the Tour and Motor sports. Took a trip to Historic Town of Goslar and drives a Legacy. tutaj jest jego komentarz

    OdpowiedzUsuń

Popularne posty